Żal ogarnął serce gospodarza, że tacy mu wyrośli synowie. Z tej rozpaczy jeszcze bardziej się rozchorował i całkiem zaniemógł. Wtedy rodzina całkiem popadła w nędzę. Sad zdziczał i zarósł pokrzywami tak, że nawet domu nie było widać. Aż pewnego dnia Maciej wezwał swych synów i rzekł:
– Synkowie, jestem już stary i nadeszła moja ostatnia godzina. Jak wy sobie beze mnie poradzicie? Przecież nie potraficie i nie lubicie pracować.
Wówczas chłopcy zrozumieli, że zostaną sami i ból ścisnął ich serca.
– Ojcze, powiedz nam coś, poradź! – zaszlochali.
– Zgoda – powiedział Maciej – Zdradzę wam wielką tajemnicę.. Wiecie, że ja i wasza matka zawsze ciężko pracowaliśmy. Przez długie lata gromadziliśmy dla was ogromne bogactwo – garnek pełen złota. Zakopałem go koło domu, lecz nie mogę sobie przypomnieć w którym miejscu. Szukajcie tego skarbu, a wtedy będziecie żyć w dostatku i nigdy nie zaznacie biedy.
Po tych słowach pożegnał się z synami i umarł. Pochowali ojca, opłakali, a potem najstarszy z nich – Siemko – powiedział:
– Braciszkowie, bieda nam doskwiera, nie mamy pieniędzy nawet na chleb. Pamiętacie co nam ojciec przed śmiercią powiedział? Musimy znaleźć ten garnek ze złotem!