Biedak opowiedział:
– Sędzio, nic nie przyniosłem. Jak mogę przywieść coś najtłustszego, skoro jest to pełna owoców i zbóż obfita jesień, która właśnie nadchodzi? Musisz się z tym zgodzić! Jak mogę przywieźć coś najpiękniejszego, jeśli jest to wiosna, która zachwyca urodą! Jak mogę sprowadzić coś najszybszego, jeśli jest to myśl, która szybsza jest od mrugnięcia okiem? Musisz się z tym zgodzić!
Sędzia zmarkotniał. Szarpiąc brodę, popatrzył na biedaka i myślał: „Biedak powiedział dobrze. Jeśli nie uznam jego słów za mądre, mogą powiedzieć o mnie, że jestem głupcem”.
Niezadowolony powiedział:
– Biedaku, dobrze powiedziałeś, ale wydaje mi się, że nie doszedłeś do tego dzięki własnemu rozumowi. Ktoś cię tego nauczył. Kto to był?
Uczciwy mężczyzna odparł, że córka mu to doradziła.
– Naruszyłeś naszą umowę! Szukałeś pomocy z zewnątrz, więc nie dostaniesz źrebaka, dopóki nie zrobisz jeszcze jednej rzeczy. Powiedz swojej córce, żeby przyszła do mnie, ale nie drogą ani nie poboczem, z czymś w rękach i bez niczego.
Biedak zmartwił się i wyszedł.
– Co robić? Jak można jednocześnie iść ani drogą, ani poboczem, z czymś i bez niczego? – myślał.
Gdy wrócił do domu, córka spytała:
– Dlaczego znów jesteś taki zatroskany, ojcze? Czy nie oddali ci źrebaka?
Ojciec przekazał córce to, co powiedział mu sędzia. Dziewczyna zastanowiła się i uspokoiła go:
– Wiem, co robić. Pójdę tam we właściwy sposób, powiem to, co trzeba powiedzieć, i przyprowadzę naszego źrebaka. A teraz, proszę, złap wróbla, żebym mogła go wziąć ze sobą.